Type and press Enter.

Wzięłam szczeniaka z OLX

Wreszcie po 6 latach, bo tyle ma mój najmłodszy pies (kiedy to zleciało), wzięłam szczeniaka. Wybór był dość spontaniczny i podyktowany powodami, jakich mógłby powstydzić się każdy odpowiedzialny, nowoczesny właściciel psa, czyli wygląd, waga i odległość…

Decyzje o wzięciu kolejnego psa podjęłam jakoś w tym roku, zorientowałam się, że moment jest idealny (w końcu stabilizacja, mniej podróży), Jax ma już 9 lat i zamienia się w starego dziada, zgryźliwego tetryka i za rok może już nigdy nie wybaczy mi się z nowego członka stada, Haj zaś ma 6 lat a ja od dawna nie miałam szczeniaka, a zwykle odstęp między psami zachowywałam twardo max. 4 letni.

 

Tym razem jednak wiedziałam, że będzie to piesek mały taki do 6 kg

Dlaczego?

  • Nadal planuję podróżować. Mam dwa 20 kg psy, co czyni podróżowanie z nimi wystarczająco trudne. Podróżowanie rowerami tym bardziej. Mały pies nie dość, że może jeździć w koszyku rowerowym, to jeszcze do samolotu wejdzie jako „podręczny”.
  • Mały piesek zajmuje mniej miejsca, można go wziąć pod pachę lub do plecaka, a do tego mniej konsumuje. (chociaż kiedyś napiszę, co myślę o cenach karm dla małych psów).
  • Zawsze marzyłam, żeby mieć małego pieska do kompletu z normalnymi.

                         

Dlaczego zaadoptowałam szczeniaka kundelka?

Muszę przyznać, że rozważałam rasowe psy. Nie jestem fanatykiem akcji, nie kupuj adoptuj, lubię rasowe użytkowe psy. Jednak z małych ras, nic mnie specjalnie nie kręciło. Nie jestem fanką terrierów, chociaż rozważałam patterdale, z owczarków nic małego mi się nie podoba, psy ras ozdobnych też nie uderzają w mój gust. Pinczery miniaturowe były wysoko na mojej liście, ale… nie podobają mi się ich umaszczenia. Nie będę przepraszać, ale wygląd psa jest dla mnie ważny (wygląd według moich standardów oczywiście).

Jak wygląda mój „wymarzony” pies?

To oczywiście są tylko moje preferencje, wiadomo, że kocham wszystkie pieski i pieski to życie 🙂

  • Przede wszystkim MUSi być krótkowłosy, kocham krótką sierść całym sercem. Zero akceptacji długiej i gęstej, po prostu mi się zwyczajnie nie podoba i jest trudna w utrzymaniu, generuje też więcej syfu. Nie przepadam za szorstkowłosymi, bo są mniej przyjemne w dotyku.
  • Nie podobają mi się białe psy ani specjalnie nie przepadam za merle. Lubie psy czarne, beżowe, niebieskie, czekoladowe, szaro wilczaste. Tak, wiem, kolor się nie liczy, ale ostatecznie będę patrzeć się na tego psa, przez mam nadzieje, 15 lat…
  • Lubię psy sprawne fizycznie, ale rozważałam wzięcie typowego przegubowego kundelka parówki (najlepiej z przodozgryzem <3 ), który po prostu będzie mało ważył i będzie, co ma być.

 

 

Daily bebech

Co do charakteru nie miałam wielkich wymagań, poza tym, że nie przepadam za niejadkami. Chciałam najbardziej, żeby lubił się przytulać, także wymagania nie były specjalnie wyśrubowane. Na pewno nie myślałam o psie do poważnego sportu, dlatego ta część była mi dość obojętna.

W pewnym momencie chciałam kupić krótkowłosego jamnika króliczego, ale przerosły mnie ceny szczeniąt i niepewność czy w ogóle jestem zapisana na jakiś miot. Poza tym nie lubię hodowli wystawowych, a same wystawy totalnie mnie nie interesują, więc jeśli to one generują wysoką cenę szczeniaka, to jest to dla mnie wydatek totalnie zbyteczny.

Nie chciałam brać psa z fundacji, bo:

1. Nie wiedziałam, czy będę chciała go zatrzymać na 100% w momencie, kiedy go wezmę ( a uwierzcie mi, wielokrotnie próbowałam zostać domem tymczasowym dla szczeniaków, nie wiem jakim ludziom się to udaje, ale uznaje to za wyczyn niemożliwy)

2. Nie chcę sterylizować suki przynajmniej przez 2-3 cieczki lub najlepiej 3-4 lata (o ile będzie to znośne do życia z samcami).

3. Nie lubię udowadniać komuś, że jestem warta wzięcia psa i nie mam ochoty, żeby obca osoba oceniała moje życie i i czy się nadaję, nienawidzę brania udziału w konkursach (szczególnie takich, kto jest lepszym domem dla psa). Myślę, że odmowa byłaby zbyt bolesna, mam kilku znajomych, którzy nie dostali psa i do tej pory nie wiedzą czemu i bardzo ich to zabolało. Ale totalnie rozumiem, że ktoś inny ma inaczej, i że takie działania są konieczne. Po prostu to nie jest opcja dla mnie. Pewnie i tak nikt by nie dał mi psa, bo nie mam ogrodzenia  i mieszkam w lesie. 😉

 

Wzięłam psa z OLX

Dużo czasu spędzałam na OLX, wpisywałam tam hasło „szczeniak” ustawiałam cenę za 0 zł, żeby ominąć pseudohodowle, i potrafiłam tak z dwie godziny spędzić (lub do rozładowania telefonu). Stwierdziłam, że jak będzie jakiś szczeniak, który mi się spodoba, to wezmę, zostawię trochę, poszkolę i jak go polubię, to zatrzymam, a jak nie to znajdę mu super dom i trochę sobie z nim popracuję.

Któregoś dnia, właściwie jednocześnie znalazłam dwa bardzo „niszowe” ogłoszenia na OLX. Ktoś bardzo nie umiał w słowa kluczowe i chyba tylko to sprawiło, że  nie sprzątnięto mi sprzed nosa tych piesków.

W jednym z ogłoszeń do oddania były dwa szczeniaki, piesek i suczka. Na zdjęciach wyraźnie widziałam, że jeden jest w kolorze niebieski podpalany. Wyglądały na małe, a po napisaniu do właścicielki okazało się, że mama waży ok 5 kg i wygląda idealnie dla mnie. Ogłoszenie było napisanie „oddam pieski” więc nawet nie było tam słowa szczeniak, w opisie prawie że nic, coś w stylu „ładne miłe, bedą nieduże”.

Poniżej niebieski piesek z ogłoszenia i jej mama, dla mnie idealne <3

                

 

W tym samym czasie wpadło mi w oko drugie ogłoszenie, również z suczką nietypowego umaszczeniu i tak też było opisane „oddam suczkę”, znowu zero słowa o szczeniaku, ” ma 3 miesiące, nietypowe umaszczenie”. Gdyby Pan wpisał „blue merle” lub chociaż „marmurkowe” to na pewno nie miałby psa już dawno temu. Nie miałam ochoty brać psa o umaszczeniu merle ani długowłosego dla siebie, więc stwierdziłam, że po prostu ją wezmę, trochę odchowam, potrenuje i na pewno ktoś będzie ją chciał, bo psy o takim umaszczeniu długo domów nie szukają.

To suczka z rodzicami (zamknięte w kojcu, żeby mnie nie oszczekiwały), ogólnie tylko tam śpią. Jak z tych psów wyszło merle, nie wiem…
Suczka z drugiego ogłoszenia, obecnie Lava

 

 

Obydwie suczki znajdowały się dość blisko Lublina, blisko siebie na małych wsiach, więc od razu naszła mnie ochota na  samodzielną podróż…

Właściwie od razu wiedziałam, że zostawię Shnappi, bo mi się bardzo podobała z wyglądu, bardzo mnie polubiła, fajnie się przeciągała szarpakiem jak na swój wzrost i chętnie jadła. Była śmieszna, wesoła, trochę szalona…

Druga suczka była trochę dzikuską i niejadkiem, nie chciała dać się dotknąć kilka dni więc nie moje klimaty, ale znalazła najlepszy dom na świecie u Izy i Piotrka z Podróże z Pazurem i będzie podróżować po świecie. Teraz ma na imię Lava.  Obecnie jest mniejszą dzikuską niż Shnappi i na pewno ma prostsze łapy. 😉

Spotkanie z Piotrkiem, Izą i Snupim w czasie odbioru szczeniaka Lavy.

 

Dziewczyny letnie dni spędzały razem w kojcu na zabawach, a po nieco ponad tygodniu Lava pojechała do nowego domu.

         

Spotkanie dziewczyn po kilku miesiącach

 

Psy rozmnażane w bliskim pokrewieństwie, czyli inbreed

Po tej wycieczce mam taki mały wniosek, o którym w sumie wiedziałam z tyłu głowy, ale jakoś nie zaprzątał nigdy moich rozważań na temat psów.

Właściciele suczek, ludzie mieszkający w małych wsiach, wykazują jakieś naiwne przeświadczenie wyciągnięte równie naiwnie ze świata ludzi, że jeśli na podwórku mają rodzeństwo lub matkę z synem to one na pewno nie będą mieć szczeniaków. 😉

W przypadku Lavy pan mówił, ze na pewno nie są spokrewnione, ale rodzice podejrzanie podobnie wyglądali, w przypadku Shnappi pan miał na podwórku siostrę i brata (brat raczej nie był pełnym bratem, był sporo większy i wyglądał totalnie inaczej, więc pewnie są z dwóch różnych ojców). Myślę, że właściciele kundelków, które pochodzą z właśnie takich miejsc, powinni przyjąć do wiadomości, że inbreed tych psów może być bardzo wysoki i musimy z tym żyć. 🙂

Twierdzenie, że rasowe psy, gdzie inbreed dochodzi max. do 15%, a głównie jest mniejszy niż 5%, są mnożone w bliskim pokrewieństwie a kundelki nie, jest trochę logiką z dupy.

 

Nie lubię się tłumaczyć z takich rzeczy, ale tak- próbowałam porozmawiać z tymi ludźmi o sterylizacji, jednych nakierowałam na weta w Lublinie, który może ich zapisać na darmową sterylkę, a właścicielka mamy Shnappi przyjęła moją ofertę, że zapłacę za sterylizacj,ę gdyż nie robili tego z powodów finansowych i dostępności usługi darmowej sterylki u nich. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *