Type and press Enter.

Bułgaria autem z psami, śladem komunistycznych pomników.

To była turystyczna wycieczka samochodowa śladami komunistycznych monumentów, bo powiedzmy sobie szczerze, to nie są już pomniki, to są monumenty, czyli pomniki rozmiarów futurystycznie niebotycznych, wyjętych z fantazji twórców najśmielszych powieści sci- fi, postawione na cześć wielkiego, rozległego, patrzącego na Ciebie z góry i trzymającego na tobie swoje żelazne pięści, komunizmu.

 

 

Bułgaria ma wszystko, co potrzeba do szczęścia takiej turystce jak ja: góry, morze (no dobrze, przyznam, że nie lubię morza, wiatru ani piachu, a morze w Bułgarii to koszmar Władysławowa tylko z międzynarodowymi zastępami turystów), komunistyczne budynki i niskie ceny. Ilość bezdomnych psów na metr kwadratowy nie przekracza 0,5 w przeciwieństwie do Rumunii, gdzie jest to jakieś 15 (to jest dowód anegdotyczny!), dlatego chodząc z psami, można odetchnąć, rozglądając się na boki jedynie odrobinę nerwowo (ale w stolicy nie byłam).

Bułgaria słynie, a przynajmniej powinna słynąć z komunistycznych pomników i monumentów i taka jest prawda.

Monumenty w Bułgarii dosłownie wyskakują na Twojej drodze, czasem z krzaka, czasem na środku pola. Nie wiem, gdzie się te znajdują, bo nawet google lens ich nie kojarzy, ale przygoda jest przed wami.

Znajdźcie wasze własne monumenty i pomniki, weźcie udział w geocachingu zaplanowanym dla Was przez dawne władze komunistycznej Bułgarii.

 

Atak bułgarskich ulicznych psów i śmierć profesora

Interesujący fakt dla psiarzy: W 2012 roku w Sofii został zamordowany (nie bójmy się użyć tego słowa) przez uliczne psy znany obywatel tego kraju, profesor University of Columbia, makler Wall Street, były pracownik US State Departament- Botio Tchakov. Niedawno wrócił z USA do Bułgarii na spokojną emeryturę. Miał 88 lat, gdy został zaatakowany przez 20 ulicznych psów, które gryzły jego nogi i oczy sprawiając, że oślepł i doznał rozległych obrażeń. 10 dni później zmarł w szpitalu po nieudanej operacji.

Bużłudza, najlepsze co w życiu zobaczysz

Buzłudża została wybudowana w 1981 roku jako siedziba partii komunistycznej. Obecnie w środku jest zniszczona i rzadko można tam wejść. Jak chcecie historii to przeczytajcie na Wikipedi.

To jest najzajbistsza, największa i najbardziej pojebana rzecz, jaką w życiu widziałam. Podjeżdża się tam dość długo, w góry. Wita Cię jakiś komunistyczny pomnik, na zachętę. A na górze stoi ona. Już wiesz wtedy, że jest ogromna, wygląda, jakby wylądowało ufo na samym szczycie. Jedziesz dalej, krętymi ścieżkami, wyżej i wyżej, mijasz stado koni, które cały czas się tam wolno przechadzają. W promieniu wielu kilometrów nie ma zabudowań, hoteli, mas turystów, jesteś na końcu świata. Podjeżdżasz do Buzłudży i widzisz, jak to jest wielkie, ja wiem, że się śmiejemy tu z komunizmu i tej architektury, ale ja zupełnie na serio mówię, że to jest wspaniałe, przeogromne, spektakularne, piękne. Jak prominentny członek partii komunistycznej wspinasz się po długich schodach w nieskromne progi Buzłudży.

Możesz ją obejść i rozciąga się w dole piękny widok na góry. Zachodzi słońce, jest kilka osób może 5-10. Dwa samochody będą tu nocować. Miejsc jest tak dużo, że nie trzeba się nawet witać. Psy mogą biegać, można iść na długi spacer. Można zostać tu na tydzień zupełnie za darmo. Rozbijamy namiot, widzimy zachód słońca, gwieździste niebo, a potem wschód. To najlepsze miejsce, w jakim byłam.

 

1300 lecie Bułgarii

Niepozorny z daleka, znajduje się w mieście Szumen, na zdjęciach nie wygląda tak dobrze, jak na żywo (albo jak na moim zdjęciu). Prawie go ominęliśmy, bo nie wydawał się tak atrakcyjny, a do tego było sporo turystów, trzeba było kupić bilet i nie było dozorcy, żeby zapytać, czy można z psami. Ale zaczekaliśmy. Na szczęście! Dozorca nie dość, że puścił nas za darmo, to bez problemu można wejść z psami.
Będę się powtarzać, ale co tu dużo mówić, monument jest ogromny! W stylu dziwny kubizm komunistyczny, fantazja amerykańskiego filmu na temat wschodniej europy, futurystyczne naśladownictwo starożytności. Jak już wiesz, że to dlatego, że przedstawia całą historie Bułgarii, od początku do teraz, to wszystko nabiera sensu. Droga do niego prowadzi przez bardzo ładny park.
Akurat był zachód słońca i światło rozłożyło się doskonale na tyle. Z przodu schodzicie, a jakżeby inaczej, po wielkich schodach. Figury po bokach są gigantyczne, a z tyłu oświetlone na złoto przypominające starożytne malowidła ściany przedstawiają jakieś sceny z najdawniejszej historii Bułgarii. Must see!

 

Obrońcy starej Zagory

Muszę to znowu powiedzieć, ten pomnik jest ogromny! Nie wystarczyło im, że z wysokości jakichś miliona metrów patrzą na Ciebie wielkie, realistyczne głowy z szablami przywódców komunistycznych, czy innych wojowników, wiesz już jak przytłoczone czują się na codzień teacup chihuahua w rodzinach z dziećmi, gdzie najwyższy nastolatek ma dwa metry wzrostu i próbuje zachęcić je do zabawy kijkiem, to jeszcze nie wszystko, bo obok pomnika stoi jeszcze większy monument, jakby to w ogóle było możliwe, który przypomina krzyż, chociaż znając komunistów, to na pewno nie miał być krzyż. Trzeba się dostać do niego po schodach, namęczyć się niczym pielgrzym, by oddać cześć jego wielkości.

Pomnik Bułgarsko- sowieckiej przyjaźni w Varnie.

Chcesz więcej spektakularnych schodów do nieba, żeby przypadkiem nie wydało Ci się, że ten pomnik jest jakiś mały i nie w pełni oddaje chwałę komunizmowi? Pamiętam, że na górze tych schodów stał typ w dwoma rottweilerami, które zaczęły się na nas rzucać i uciekałam całe schody na sam dół z moimi psami. Powiedziałam, że tam nie wracam, dopóki mój chłopak nie powie mu, że ma wziąć psy na smycz 😀 Dlatego też przeszłam je praktycznie dwa razy. Ogólnie rzecz biorąc, jak już zauważyliście Varna i morze to nie jest miejsce, które mogę polecić. Musieliśmy dojechać prawie do granicy z Rumunią, żeby znaleźć plażę taką w miarę niezajebaną. Przejazd przez złote piaski to był przejazd przez koszmar all inclusive. Ale pomnik wart był tego. Zwracam uwagę na róż hełmu, jako sznyt nowoczesności.

Mother Bulgaria panthenon

Trafiliśmy na niego zupełnie przypadkiem, gdzieś w górach. Stoi na miejscu ważnej Serbsko- bułgarskiej walki z 1885 roku, wybudowany na jej setną rocznicę (a jakże). Najbliższe miasteczko to Slivnitsa. Przejeżdżając przez tę małą górską miejscowość, znaleźliśmy jakiś znak, czy adnotacje na mapach google, a po drodze minęliśmy turystów z psem rasy husky spacerującym na smyczy- to były znaki, że jest tu ukryta atrakcja turystyczna!

Tak też oczywiście, może już nie tak gargantuicznych rozmiarów, ale nadal wielkich, stał ten ceglany monument, z pomnikiem matki Bułgarii w środku. Wyraz jej twarzy idealnie oddaje stan emocjonalny tego kraju.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *